lipiec 2024

Podwyżki w Centrozłomie

Porozumienie płacowe podpisane

W Centrozłomie zakończył się wreszcie trwający od marca tego roku spór zbiorowy ogłoszony przez naszą zakładową organizację ZZPPM. Podpisano porozumienie, na mocy którego wynagrodzenia pracownicze liczone od 1 stycznia 2024 roku wzrosną średnio o 9 procent. W dokumencie zastrzeżono też, że minimalna kwota podwyżki nie może być niższa niż 500 złotych brutto, a maksymalna kwota podwyżki nie może przekroczyć 900 złotych brutto.

      Nie wszystkie nasze postulaty zostały spełnione, ale zawsze kompromis wymaga obu stron sporu spotkania się w połowie drogi. Trzeba tez docenić, że nowy zarząd naszej spółki deklaruje chęć kontynuowania dialogu społecznego i dalszego poszukiwania rozwiązań różnych problemów pracowniczych z jakimi często mamy do czynienia. Traktuje to jako dobrą prognozę na przyszłość i liczę na dalszą dobrą współpracę. 

   – komentuje przewodniczący ZZPPM Centrozłom Jacek Butwicki

Czy zielony ład to zbędne koszty czy szansa na rozwój?

11 kwietnia 2024 roku wydano Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej w sprawie ustanowienia ram zabezpieczających bezpieczne i zrównoważone dostawy surowców krytycznych. Jest to jeden z elementów realizacji na naszym kontynencie planów klimatycznych zmierzających do wdrożenia Zielonego Ładu.

Zmierzając do tego celu Bruksela zamierza zwiększyć wydobycie tych surowców, tak aby co najmniej 10% rocznego zużycia surowców pochodziło z kopalń znajdujących się na terytorium Unii. To nie tylko zmniejszy zewnętrzną zależność, ale również przyczyni się do wzrostu gospodarczego i zatrudnienia w sektorze wydobywczym. Ponad to przyjęto, że co najmniej 40% rocznego zużycia ma być wynikiem przetwarzania na terenie Unii. Istotnym aspektem nowych regulacji jest również promowanie recyklingu, wewnątrz UE którego wielkość określono na poziomie co najmniej 25% rocznego zużycia surowców Przyjęto też zasadę ograniczającą zależności od jednego państwa trzeciego do maksymalnie 65% rocznego zużycia każdego surowca strategicznego na danym etapie przetwarzania.

Rząd Rumunii prawie natychmiast dostrzegł w tych nowych regulacjach szansę na rozwój własnej gospodarki i miesiąc temu uchwalił dekret o zmianie prawa górniczego w którym zawarte zostały zapisane rozporządzenia PE i Rady Europy. Zostały one tak wkomponowane w istniejące już plany gospodarcze Rumunii by stanowiły impuls rozwojowy kraju. W efekcie postanowiono wdrożyć plan wznowienia eksploatacji także kopalń już zamkniętych. Produkcja ta uzupełni zasoby surowcowe pochodzące z obecnie funkcjonującej kopalni miedzi Rosi Poleni. Ponad to dzięki nowemu prawu będą realizowane prace rozpoznające i analityczne ukazujące miejsca i ilości występowania metali szlachetnych.

Całość nowych postanowień znalazła się w znowelizowanym dokumencie pod nazwą Krajowa Strategia na rzecz Nieenergetycznych Zasobów Mineralnych na lata 2023-2035, w której zdefiniowano mocne i słabe strony w zakresie eksploatacji surowców krytycznych. Wynika z nich, że mocne strony znacząco przeważają nad słabymi.
To wszystko pokazuje jak znaczący sposób Rumunia zamierza przyczynić się do realizacji ambitnych planów surowcowych Unii Europejskiej.

Jak na tym tle wygląda Polska? Też mamy niewyeksploatowane złoża miedzi zdeponowane w Starym Zagłębiu. Jest to metal o znaczeniu strategicznym dla nowoczesnej gospodarki i jego wartość z każdym rokiem będzie tylko rosła. Czy mając w polskiej ziemi zdeponowane bogate złoża tego pierwiastka możemy sobie pozwolić na ich porzucenie?
A może należałoby wprowadzić zachęty finansowe za rozpoczęcie eksploatacji oraz udostępnianie istniejących złóż a nie łupić jedynego dla jedynego producenta miedzi w Polsce zabójczym podatkiem od kopalin, którego wymiar nie daje żadnych szans na inwestowanie w nowe złoża rud miedzi.

Czy nie warto, choć raz, być w końcu mądrym przed, a nie po szkodzie?
Przypominamy, że między innymi w tej sprawie kilka tygodni temu występowaliśmy do Premiera RP Donalda Tuska. Czekamy na reakcję.

 

Wyprawa kajakowa Sierpolu

Wspaniała wyprawa kajakowa członków „Miedziowej” Rodziny

Miniona sobota, 29 czerwca, była dla naszej organizacji w ZG „Polkowice-Sieroszowice” dniem pełnym wrażeń i niezapomnianych chwil. Członkowie naszej „miedziowej” rodziny mieli przyjemność uczestniczyć w spływie kajakowym na rzece Bóbr, ciesząc się zarówno pięknem przyrody, jak i towarzystwem wspaniałych ludzi..

 

Przygoda na Rzece Bóbr

17-kilometrowa trasa rozpoczęła się w malowniczych Kraszowicach, skąd uczestnicy wyruszyli w dół rzeki, aby zakończyć wyprawę w Dąbrowie Bolesławieckiej. Pogoda dopisała, a słoneczne promienie i delikatny wiatr sprawiły, że przygoda była jeszcze bardziej przyjemna. Rzeka Bóbr, z jej naturalnym pięknem i urokliwymi zakątkami, dostarczyła wszystkim mnóstwo radości i niezapomnianych widoków.

Integracja i Relaks

Po zakończonym spływie przyszedł czas na wspólną integrację przy grillu. Wszyscy uczestnicy mogli podzielić się wrażeniami z trasy, porozmawiać i zrelaksować się w przyjaznej atmosferze. To był idealny moment, aby zacieśnić więzi między członkami naszej społeczności i cieszyć się wspólnie spędzonym czasem.

Takie wydarzenia jak spływ kajakowy są doskonałym sposobem na integrację i naładowanie pozytywną energią. Mam nadzieję, że to nie ostatnia taka wyprawa i już wkrótce będziemy mieli kolejną okazję do wspólnego przeżywania przygód – Przewodniczący Kamil Buczek

Piszemy do premiera

Prezentujemy nasze stanowisko w kwestii  podatku od wydobycia niektórych kopalin, które zostało skierowane  do Prezesa Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej .
Oczekujemy na dalsze działania ze strony Rządu, mające na celu przegląd i ewentualną korektę obecnych regulacji podatkowych. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się znaleźć rozwiązanie, które będzie korzystne zarówno dla państwa, jak i dla naszej branży.
 
 

 
 
Pan Donald TUSK
                   Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej 
 
 
     W kwietniu 2024 roku minęło 12 lat od momentu obłożenia KGHM Polska Miedź S.A. wybitnie progresywnym i szkodliwym podatkiem od wydobycia niektórych kopalin (czytaj: od miedzi i srebra w koncentracie).
Podatek ten zdefiniowany jest za pomocą zaawansowanej funkcji aktualnej ceny rynkowej miedzi i srebra. Mamy tutaj do czynienia z potęgami wyższymi niż 2 dla miedzi i wyższymi niż 4 przy srebrze. Formuła ta w żaden sposób nie uwzględnia rosnących kosztów wydobycia oraz procesów przetwarzania. Potęgowa progresywność tego podatku przy wzroście ceny powoduje dynamiczny przyrost jego wymiaru. Obciążenie to nie stanowi kosztu podatkowego, co potęguje dodatkowe negatywne skutki jego funkcjonowania. Płacimy podatek od podatku. Podatek ten nie ma też stawki zerowej, co może doprowadzać do kuriozalnej sytuacji, w której płacony jest nawet przy wykreowanej stracie, pogłębiając w ten sposób jej wymiar.
 
Jakie skutki dla rozwoju i przyszłości KGHM Polska Miedź S.A. powoduje ten fiskalny potworek? Otóż opłakane. Dzięki temu podatkowi KGHM przesunął się do grupy najdroższych na świecie producentów miedzi elektrolitycznej. Bank Światowy, robiąc zestawienie kosztów podatkowych w przedsiębiorstwach górniczych, mówiąc o efektywnej skali podatkowej, zakwalifikował nas do trzeciego kwartylu, gdy jeszcze nie byliśmy obciążeni podatkiem od miedzi i srebra (49,6%), a po wprowadzeniu tego podatku staliśmy się samodzielnym liderem z efektywną skalą podatkową na poziomie ok. 65%.
KGHM w okresie działania tej regulacji podatkowej odprowadził ponad 25 mld złotych tej daniny, od której naliczono dodatkowo kilka miliardów złotych podatku dochodowego CIT! Jest to kwota wyższa od dzisiejszej giełdowej wyceny KGHM wraz z jego zamorskimi włościami pozyskanymi za kolejnych ponad 20 mld  złotych.
 
 Dodatkowo ta sytuacja spowodowała konieczność ponownego przeliczenia i ustalenia nowego kryterium bilansowości złóż rudy miedzi oraz zasobów przemysłowych ekonomicznie uzasadnionych do prowadzenia ich eksploatacji. Wartości brzegowe zawartości miedzi w rudzie przy nałożonym podatku musiały w istotny sposób ulec zmianie, powodując uszczuplenie tych zasobów o kilkaset milionów ton. Jest to wielkość porównywalna z 10-letnim wydobyciem rudy miedzi przez cały KGHM.
 
 Czy polityka fiskalna państwa powinna powodować nieodwracalne straty w złożach rud miedzi i utratę możliwości wyprodukowania z nich dodatkowych kilku milionów ton miedzi i kilkunastu tysięcy ton srebra? Otóż nie, nie ma naszej zgody na takie traktowanie naszego bogactwa narodowego, którym są największe w Europie złoża rud miedzi i metali towarzyszących.
 
W okresie funkcjonowania podatku miedziowego w KGHM Polska Miedź S.A. produkcja miedzi z własnych koncentratów spadła o prawie 100 tys. ton miedzi rocznie, do poziomu ok. 360 tys. ton planowanych na 2024 rok. Ten spadkowy trend będzie się pogłębiał, jeżeli natychmiast nie zostaną rozpoczęte poważne inwestycje górnicze. Niezbędne jest wybudowanie 3 do 5 szybów eksploatacyjnych i wentylacyjnych oraz kilometrów wyrobisk poziomych do ich połączenia. Brakuje pieniędzy na te niezbędne inwestycje. 
 
W okresie funkcjonowania podatku miedziowego nie rozpoczęto budowy jakiegokolwiek szybu górniczego. Czas najwyższy na te inwestycje. Brak tych decyzji to zgoda na wygaszanie produkcji miedzi z własnych złóż! 
 
Polskie złoża rud miedzi nie zostały wyeksploatowane, mamy ich na kolejnych 50 lat eksploatacji.
 Budujmy zatem II KGHM na gruntownie już rozpoznanych i zdefiniowanych złożach. Nie będzie jednak to możliwe przy rujnującym podatku miedziowym. Czas zatem na jego gruntowną zmianę, tym bardziej, że nie jest to podatek, który wymaga unijnych zgód.
Państwo oprócz podatku od niektórych kopalin (miedź i srebro) czerpie z faktu funkcjonowania KGHM wiele dodatkowych korzyści z innych tytułów i warto o tym wspomnieć, choćby:
1) opłata koncesyjna,
2) opłata eksploatacyjna,
3) opłata za użytkowanie górnicze,
4) opłata za składowanie odpadów produkcyjnych,
5) CIT, PIT, VAT, AKCYZA – od dziesiątek miliardów złotych obrotów,
6) podatek od nieruchomości, także podziemnych.
 
Dzisiejsza sytuacja KGHM Polska Miedź S.A. jest krytyczna. Zagrożone są tysiące miejsc pracy, szczególnie w Zakładach Górniczych „Lubin”, Hucie Miedzi Legnica i wielu firmach kooperujących z nimi.
 Potrzebne są pilne decyzje systemowe. Oczekujemy bezpośredniego spotkania z ministrem Aktywów Państwowych, celem omówienia sytuacji oraz możliwych kierunków działań, efektem których byłaby odbudowa pozycji KGHM jako jednego z czołowych producentów miedzi i srebra rodzimego na świecie. Efektem tego spotkania mogłoby być powołanie zespołu trójstronnego ds. monitorowania sytuacji w polskim przemyśle miedziowym, w pracach którego chętnie weźmiemy udział.
 
Za Radę ZZPPM
Ryszard Zbrzyzny
Przewodniczący ZZPPM
 

 
 

Związkowiec Prezesem?

Rozmowa z przewodniczącym ZZPPM CENTROZŁOM Jackiem Butwickim

Czy prawdą jest, że przewodniczący ZZPPM Centrozłom zgłosił swoją kandydaturę na prezesa
zarządu spółki Centrozłom? Jeśli tak było, to jakie motywy kryły się za tą niespodziewaną decyzją?
Pragnienie władzy i pieniędzy czy też zyskanie realnej możliwości wpływu na funkcjonowanie
firmy?
Zapewniam, że nie była to chęć budowania własnej kariery zawodowej, ale wypełnienie pewnej
związkowej misji. Tak postanowił zarząd naszej organizacji po przeprowadzeniu wewnętrznej, szerokiej
dyskusji. Chodziło nam o to, by w jakiś sposób zwrócić uwagę właściciela na problemy i zagrożenia, z
jakimi, naszym zdaniem, zmaga się Centrozłom.
Chyba Rada Nadzorcza ma pełną świadomość sytuacji, w jakiej znajduje się firma. Dysponuje
przecież pełną dokumentacją finansową i sprawozdaniami z realizacji zakładanych planów
produkcyjnych i handlowych?
To prawda. Tak powinno się dziać w każdej firmie funkcjonującej na zdrowych społecznych i
ekonomicznych zasadach. Jednak Centrozłom jest daleki od takiego ideału. Od dawna już nie kierujemy
się uzasadnionymi ekonomicznie regułami gry rynkowej. Można wręcz odnieść wrażenie, że na własne
życzenie wręcz jesteśmy stawiani na prostej drodze do katastrofy i zaprzepaszczenia naszego
wieloletniego dorobku. Czasami się zastanawiam, czy nie mamy do czynienia z jakąś formą dywersji
gospodarczej.
To bardzo ostre i niepokojące twierdzenie.
Niestety, jednak ma to odzwierciedlenie w twardych danych prawie 43 mln złotych straty wykazane
przez Centrozłom po podsumowaniu 2023 roku pokazują skalę problemu. Nasz związek zawsze uważał,
że reprezentując interes pracowników, trzeba w pierwszej kolejności zwracać uwagę na prawidłowe
funkcjonowanie spółki, bo przecież od tego zależy poziom życia całej załogi i bezpieczeństwo miejsc
pracy. Widząc, że od dawna już sprawy w firmie idą w złym kierunku, wielokrotnie chcieliśmy o tym
porozmawiać w zarządem i wspólnie poszukać jakiegoś rozwiązania. Niestety, wszystkie nasze
wystąpienia były ignorowane. Kolejni prezesi konsekwentnie unikali wszelkich poważnych rozmów. W
tym miejscu chcę zaznaczyć, że przez ostatnie osiem lat przez Centrozłom przewinęło się aż trzynastu
prezesów i wiceprezesów. Zmieniali się jak w kalejdoskopie. Wszyscy na początku urzędowania
oświadczali, że zanim siądą nam do stołu, muszą najpierw poznać firmę i zorientować się w jej
możliwościach. Później, gdy już ogarnęli najważniejsze tematy, przestawali odpowiadać zarówno na
nasze pytania, jak i na pisma kierowane do nich przez Radę Pracowników. Dlatego gdy teraz nowo
powołana Rada Nadzorcza Centrozłomu ogłosiła konkurs na prezesa spółki, władze związku postanowiły
wykorzystać tę szansę w dość niekonwencjonalny sposób. Zdecydowaliśmy, że zgłoszę swoją
kandydaturę nie dlatego, by walczyć o prezesowski fotel, ale by podczas postępowania kwalifikacyjnego
zyskać możliwość przedstawienia właścicielowi naszych obaw o przyszłość spółki i stabilność
zatrudnienia całej załogi.
Jaka była reakcja komisji kwalifikacyjnej na kandydata wywodzącego się ze związku zawodowego
funkcjonującego w firmie?
Niestety żadna. Pomimo że spełniałem wszystkie formalne wymogi, nie zostałem nawet zaproszony na
spotkanie. Jak do tej pory nie podano żadnego wyjaśnienia.
To faktycznie transparentność wyboru nowego prezesa stawia pod dużym znakiem zapytania.
Po ostatnich wyborach do parlamentu i zmianie rządu spodziewaliśmy się, że nowa ekipa wdroży lepsze,
zdrowe standardy. Dzisiaj wielu naszych członków już nie ma takiego optymizmu. Z niepokojem
spoglądamy też na odwiedziny Centrozłomu przez byłych prezesów zarówno naszej firmy, jak i spółki
matki. Powstają pytania, czy przychodzą jako doradcy, czy szukają miejsca pracy. Jeśli ponownie zostaną
zatrudnieni, to po co było ich odwoływać? Czy po to, by mogli dalej ciągnąć firmę w dół na jeszcze
większe straty, bez tracenia czasu na postępowania kwalifikacyjne i udawania szukania fachowców z
wiedzą o firmie i branży?
Gdyby jednak doszło do spotkania z Komisją Kwalifikacyjną, co związek chciałby powiedzieć jej
członkom, którzy jednocześnie piastują funkcje przedstawicieli Rady Nadzorczej?

Jest tego sporo. Najważniejsze pytanie, jakie powinno być postawione Radzie Nadzorczej, to jak mogło
dojść do tego, że ubiegły rok spółka zamknęła stratą prawie 43 mln złotych? Dla porównania: w roku
2022 mieliśmy 5 mln zysku, a bilans za 2021 wykazał 67 mln na plusie. Gdy mieliśmy takie dobre
wyniki, to pracodawca nie chciał podzielić się zyskiem z załogą, która to wypracowała. Dzisiaj, gdy jest
gigantyczna strata, to słyszymy, że to wina pracowników. Nie możemy zgodzić się z taką oceną. Ludzie
są zaangażowani i pracują bardzo wydajnie. Naszym zdaniem problem tkwi w zarządzaniu, budżetowaniu
i planowaniu. Dlatego chcemy wiedzieć, jakie właściciel zamierza wdrożyć działania naprawcze. Z tego,
co niedawno usłyszałem, jak do tej pory ograniczono się jedynie do złożenia wypowiedzeń pracy dwóm
paniom sprzątającym. Rzekomo firma zewnętrzna przejmie ich obowiązki za mniejsze pieniądze.
Ciekawe, jak tego dokona, skoro zwalniane kobiety mają najniższą krajową. Pomijając jednak ten wątek,
jest oczywiste, że koszt sprzątania pomieszczeń biurowych nie jest przyczyną wykreowania tak znacznej
straty bilansowej. Może warto więc spojrzeć na całą strukturę zatrudnienia. Połowa załogi to pracownicy
umysłowi. Inaczej mówiąc, nasze wojsko ma tyle samo generałów co żołnierzy. Tego żadna armia nie
wytrzyma.
Przecież nie jesteście jakimś instytutem badawczym lub firmą projektową, gdzie takie proporcje
być może byłyby uzasadnione.
Prowadzimy typową działalność handlowo-produkcyjną. Dlatego uważam, że właśnie w tej części
powinno być dominujące zatrudnienie. Chętnie więc bym posłuchał odpowiedzi na pytanie o sens
zatrudniania aż 18 osób w Dziale Korporacyjnym. Nie mam pojęcia, co należy do ich obowiązków. Czy
naprawdę aż tylu ludzi potrzeba do codziennej obsługi pracy zarządu? Tymczasem w naszej strukturze,
pomimo że jesteśmy firmą handlową, nie mamy Działu Marketingu. Jednak dla równowagi Dział
Bezpieczeństwa kwitnie. Kiedyś tam pracowały dwie osoby, dzisiaj rozrósł się do dziesięciu
pracowników, którzy nie rozumieją specyfiki firmy, ale wtrącają się w każdy najdrobniejszy szczegół jej
funkcjonowania. Czasami to wręcz paraliżuje codzienną działalność. Z naszych szacunków wynika, że już
straciliśmy około 20 procent naszego ryku. Co ciekawe, częściowo jest to skutek działań bezpośredniego
właściciela, czyli Metraco, które przejęło niektórych naszych dotychczasowych klientów. Również
KGHM traktuje nas po macoszemu. W naszej handlowej ofercie mamy stal budowlaną. Jest ona używana
zarówno przez oddziały Polskiej Miedzi, jak i niektóre spółki grupy kapitałowej, jednak nie trafiają do nas
nawet wstępne zapytania ofertowe. Zupełnie tak, jakby w KGHM postanowiono wspierać obce firmy
kosztem własnych spółek.
Faktycznie, to dość niepotykana forma nadzoru właścicielskiego.
…i o tym chcieliśmy porozmawiać z Radą Nadzorczą. Poprosić o wyjaśnienie sytuacji, w której
Centrozłom nie ma pieniędzy na podwyżki, które zrekompensują załodze inflację, ale są jednak pieniądze
na stale rosnące wydatki na koszy zarządu i wynagrodzenia prezesów. Ze sprawozdań finansowych
wynika, że w 2022 roku wynagrodzenie członków zarządu wyniosło 1, 325 mln złotych. Rok wcześniej
było to 490 tys. złotych. To wzrost prawie o 800 tys. złotych. Nie dysponuję jeszcze danymi za 2023 rok,
ale nie spodziewam się, by te koszty były jakoś znacząco niższe. W efekcie można powiedzieć, że prezesi
średnio otrzymywali około 40 tys. złotych miesięcznie i za te pieniądze wykreowali 42-milionową stratę.
Tymczasem szeregowy pracownik zatrudniony bezpośrednio przy przeróbce i segregacji złomów lub w
dziale handlującym stalą budowlaną pobiera miesięczne wynagrodzenie na poziomie około 6 tys. Złotych.
Niestety, ten sprytny plan rozpoczęcia poważnej dyskusji o przyszłości Centrozłomu podczas
postępowania kwalifikacyjnego na prezesa spółki się nie powiódł. W tej sytuacji co dalej
zamierzacie zrobić?
Atmosfera w firmie staje się coraz bardziej napięta. Postawy ludzi się radykalizują i wielu z nich jest
skłonnych podejmować nawet bardzo drastyczne działania. Przypominam, że cały czas jesteśmy w stanie
sporu zbiorowego. Mamy już za sobą etap mediacji i przeprowadzone skuteczne referendum strajkowe.
Odbyło się ono w połowie kwietnia. Wtedy to aż 223 osoby wypowiedziały się za możliwością podjęcia
różnych działań protestacyjnych, ze strajkiem włącznie. Głosów przeciwnych było tylko 34. Pojawiają się
też pomysły, by dać władzy jeszcze jedną szansę i przed zatrzymaniem pracy zorganizować pokazową
manifestację. Albo we Wrocławiu przed siedzibą firmy, albo udać się do głównego właściciela, jakim jest
KGHM.
Dziękuję za rozmowę i życzę, aby udało się jednak wypracować jakieś satysfakcjonujące obie strony
porozumienie i by nie było konieczności ogłoszenia w Centrozłomie strajku generalnego.

„Czarne złoto”

Kiedyś w kabaretowych programach mówiło się, że: „gdyby na Saharze wprowadzić socjalizm, po
roku zabrakłoby tam piasku”. Komuna upadła ćwierć wieku temu, ale dowcip ten właśnie odzyskał
swój nowy wymiar. W Polsce, której gospodarka przez wieki oparta była na węglu, brakuje rodzimego
węgla, choć nadal pod ziemią znajdują się jego bogate pokłady.
Wiele wskazuje na to, że głównych źródeł tego zjawiska należy upatrywać w absurdalnej unijnej
polityce Zielonego Ładu. Normy CO2 już spowodowały to, że energia elektryczna w UE jest najdroższa
na świecie. Z kolei zarówno wydobycie węgla, jak i produkcja energii z tego surowca, w ujęciu
globalnym co roku bije kolejne rekordy. Jeśli do tego szaleństwa klimatycznego lansowanego przez
Brukselę dodamy jeszcze bezkrytyczną postawę naszych kolejnych ekip rządowych niedbających o
polski interes, to mamy przepis na spektakularną katastrofę, jaką szykujemy sobie na własne
życzenie.

Liczby mówią same za siebie

Wchodząc do Unii Europejskiej, Polska wydobywała 102 mln ton węgla kamiennego.
Natomiast obecnie wydobywamy około 48 mln ton. Z kolei węgla brunatnego
wydobywaliśmy – wchodząc do UE – 58 mln ton. A obecnie około 54 mln ton. Czynnych
kopalń węgla kamiennego mieliśmy – wchodząc do UE – 38. Natomiast dzisiaj mamy ich 17.
Z kolei kopalń węgla brunatnego mieliśmy 6, a dziś mamy 4.
Zatrudnienie w górnictwie węgla kamiennego w roku 2004 wynosiło 136 tys. osób, a obecnie
jest to około 70 tys. osób. Z kolei zatrudnienie w górnictwie węgla brunatnego w roku 2004
wynosiło 22 tys. osób i do dziś zmalało o 50 proc. Trzeba też pamiętać, że redukcja miejsc
pracy w kopalniach ma bezpośrednie przełożenie na utratę miejsc pracy w szeroko pojętym
zapleczu górniczym. Szacuje się, że na każdego górnika przypada około 3–4 osób
zatrudnionych w firmach świadczących usługi na rzecz zakładu wydobywczego. Dlatego też
konsekwencją likwidacji kopalni jest recesja ekonomiczna całych regionów. Spada poziom
życia mieszkańców, rośnie bezrobocie i narastają napięcia społeczne.

Czy stać nas na taką rozrzutność

Przez te 30 lat zmieniały się rządy i każda kolejna ekipa brała się do restrukturyzacji kopalń
węglowych. Wszystko odbywało się pod szczytnymi hasłami dostosowania górnictwa do
międzynarodowej konkurencji i doprowadzenia tej gałęzi przemysłu do rentowności. Skutek
jest taki, że dziś ta branża jest nierentowna, pomimo że przez ten czas zdołano bezkarnie
wydać ponad 30 mld złotych. Na dodatek, sprowadzając zagraniczny węgiel, znacznie
przepłacamy, zasilając obce kapitały oraz liczne firmy pośredniczące i korporacje
transportowe.
W tym szalonym pędzie wygaszania rodzimej branży górniczej bez oglądania się na skutki
ekonomiczne i koszty społeczne posunięto się nawet do tego, że zamykano kopalnie, w
których pozostały bogate zasoby węgla kamiennego. W Makoszowy pod ziemią
pozostawiono 170 mln ton węgla gotowego już do wydobycia. W Krupińskim było to 700
mln ton. Najwyraźniej kierowano się zasadą „kto bogatemu zabroni”. Zrobiliśmy to wszystko
bez nakazu Unii Europejskiej, ale z własnej nieprzymuszonej woli. Czy była to krańcowa
niekompetencja, czy dywersja gospodarcza – pozostaje otwartym pytaniem.

Konsekwentna rezygnacja z rodzimego węgla znacznie też ogranicza poziom naszego
bezpieczeństwa energetycznego. W dzisiejszych czasach światowego rozchwiania
ekonomicznego i narastającego zagrożenia wojennego to szczególnie ważny temat.
Niezależność energetyczna to nie tylko gwarancja prądu w naszych mieszkaniach, ale przede
wszystkim zdolność kraju do zaspokajania potrzeb energetycznych całej gospodarki w
oparciu o własne źródła. Zapewnia to częściową niezależność od wahań cen energii i pozwala
tworzyć stabilne warunki dla rozwoju i skutecznej konkurencji na światowym rynku.
W naszym Zagłębiu Miedziowym dobrze to powinniśmy rozumieć, gdyż KGHM należy do
największych w Polsce odbiorców energii. Zarówno elektrycznej, jak i cieplnej. Każdego
roku zużywamy ok. 2,5 TWh, ustępując pod tym względem jedynie Polskim Kolejom
Państwowym.
Jak do tej pory jakoś dajemy sobie radę, jednak w sytuacji, gdy koszt energii znacząco wzrośnie, w
sposób oczywisty przełoży się to bezpośrednio na opłacalność naszej produkcji. Trzeba też brać pod
uwagę, że jeśli z jakichś powodów w skali całego kraju wystąpią istotne trudności w dostawach węgla
do elektrowni, konieczna będzie redukcja zasilania najbardziej energochłonnych odbiorców. W takim
przypadku będziemy musieli przestawiać funkcjonowanie naszych hut i kopalń na tryb awaryjny. Na
dłuższą metę będzie to oznaczało znaczne pogorszenie wyników finansowych firmy i ograniczenie jej
potencjału i konkurencyjności.

Scroll to Top