Rozmowa z przewodniczącym ZZPPM Ryszardem Zbrzyznym o zgubnych skutkach Polskiego Ładu

„Do wszystkich apeluję o mobilizację, jedność i współpracę. To, czego naprawdę się boi ten rząd, to zwykłej solidarność międzyludzkiej”.

Rozmowa z przewodniczącym ZZPPM Ryszardem Zbrzyznym o zgubnych skutkach Polskiego Ładu i o tym, jak się przed tym bronić.

Od początku roku wszedł w życie Polski Ład. Oficjalnie jest on prezentowany jako plan odbudowy polskiej gospodarki po pandemii COVID-19. Zakłada zmniejszenie nierówności społecznych i stworzenie lepszych warunków do życia dla wszystkich obywateli. Czy rzeczywiście nowe regulacje podatkowe są tak korzystne dla ludzi?

Uważam, że przedstawianie Polskiego Ładu jako sposobu na podniesienie naszego poziomu życia jest wielkim nieporozumieniem. Wręcz brzmi jak kpina lub ponury żart. Pamiętam, że jeszcze niedawno zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i Jarosław Kaczyński mówili, iż nowe regulacje podatkowe przyniosą korzyść dla większości obywateli. Stracić mieli tylko oszuści, kombinatorzy i krętacze. Podatki miały stać się bardziej sprawiedliwe – niższe dla słabiej zarabiających, wyższe dla tych z lepszymi wynagrodzeniami. Niestety, jak życie pokazuje, tzw. zwykli ludzie zamiast zyskać na zmianach, już tracą znaczne kwoty pieniędzy i z każdym miesiącem będzie jeszcze gorzej.

Czyli wychodzi na to, że ci przeciętni obywatele są tymi oszustami i krętaczami, bo już dostają niższe wypłaty i emerytury.

Najwyraźniej tak właśnie władza ich ocenia. Dodam jeszcze, że w pewnym momencie na jednej z grafik opublikowanych przez Kancelarię Rady Ministrów przekonywano ludzi, iż na Polskim Ładzie ma skorzystać 8 mln emerytów. Najwyraźniej reformatorzy zapomnieli sprawdzić w ZUS, że emerytów mamy tylko 7 mln. Ponadto przy ocenie skutków wprowadzanych regulacji podatkowych oparto się na danych z 2018 roku. Zwracam uwagę, że w tamtym czasie mieliśmy przecież zupełnie inne wynagrodzenia minimalne i inną rzeczywistość gospodarczą. Już na tych przykładach widać, że zamiast Polskiego Ładu mamy Polski Bałagan, który rząd nerwowo próbuje teraz zamieść pod dywan, oświadczając na różnych konferencjach prasowych, że wszystkie niedoróbki ustawy niwelowane będą kolejnymi rozporządzeniami.

Premier Morawiecki lubi operować wielkimi liczbami i szumnymi sloganami. Broni się więc jak może przed ogłoszeniem klapy wdrażanego planu odbudowy gospodarki.

To nie odbudowa, ale demontaż. Prawda jest taka, że Polski Ład przygotowany i wdrażany przez PiS demotywuje ludzi do wydajnej pracy. Zniechęca też przedsiębiorców do prowadzenia działalności gospodarczej. Od początku roku założono lub wznowiono działalność ponad 16 tys. firm. Niemal tyle samo zakończyło działalność, a 15 tys. ją zawiesiło. To dopiero początek czekającej nas lawiny. Z każdym miesiącem będzie gorzej. Jeśli dzisiaj czytam, że mąka jest prawie o 100 proc. droższa niż w sierpniu, a piekarnie dostają faktury za gaz o około 300 proc. wyższe – to ile będzie kosztować bochenek chleba? Czasowe zawieszenie podatku VAT nałożonego na żywność niewiele zmieni w tym wyliczeniu. Do tego dodać trzeba nieznany dotąd chaos w przepisach fiskalnych. Nawet doświadczeni księgowi i doradcy podatkowi gubią się w gąszczu nowych regulacji. Doszło już nawet do tego, że jeden ze związków zawodowych zrzeszających w swoich szeregach pracowników administracji skarbowej wystosował list do premiera, w którym wskazuje na brak profesjonalizmu w pracach nad nowym prawem podatkowym i wytyka liczne nieścisłości w poszczególnych zapisach. To wszystko wskazuje, z jak ogromną skalą destrukcji mamy w Polsce do czynienia.

Jak nowe zasady naliczania podatków wpłyną na wynagrodzenia pracowników Polskiej Miedzi?

Już słyszymy, że w wielu przypadkach pierwsze wypłaty stopniały od kilkaset złotych do ponad tysiąca złotych. Niektórzy szacują, że w skali roku będą one niższe nawet o ponad 10 000 zł. Obawiam się, że jest to optymistyczna prognoza. W mojej ocenie w niektórych przypadkach górnicy mogą stracić na tym rządowym dobrodziejstwie nawet kilkanaście tysięcy złotych. Zwłaszcza ci, którzy mają dodatkowe dniówki. Dla nich praca w nadgodzinach w znacznym stopniu przestała już być opłacalna. A przecież biorąc pod uwagę niskie stawki zasadnicze, dla wielu właśnie ponadnormatywne godziny były ich istotnym źródłem dochodu. Już kilka miesięcy temu wskazywałem na ten problem. Na taki stan rzeczy nie może być naszej zgody. Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego oczekuje od zarządu KGHM podjęcia działań, które ochronią pracowników przed spadkiem wartości ich wynagrodzeń. W większości nie są to nowe postulaty. Zgłaszaliśmy je już wiele miesięcy temu, ale w obecnej sytuacji nabierają one szczególnego znaczenia. Uważamy, że powinny się stać istotnymi elementami swoistej „Tarczy Antyinflacyjnej KGHM”, Zbioru decyzji i działań, które będą chroniły przed spadkiem płace realne pracowników zarówno głównego ciągu technologicznego, jak i spółek zależnych. Pełne zestawienie naszych oczekiwań zgłosiliśmy zarządowi KGHM już 11 stycznia br. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z tym dokumentem.

Można się spodziewać, że zarząd w odpowiedzi na te postulaty przedstawi długą listę spodziewanych zagrożeń ekonomicznych i finansowych, jakie wraz z rozkręcającym się kryzysem ekonomicznym przyniosą Polskiej Miedzi nadchodzące miesiące.

Jeśli tak się stanie, to będzie to oznaczało, że prezes KGHM jest całkowicie niewiarygodną osobą. Zaledwie kilka dni temu na portalu górniczym netTG.pl wyraźnie stwierdził, iż przez cały czas pandemii spółka nawet na chwilęnie zatrzymała produkcji. Realizuje wszystkie wyznaczone cele i może się pochwalić rekordowymi od dekady wynikami finansowymi. Nadeszła więc pora na uczciwe rozliczenie się z załogą. Przecież nie kto inny jak pracownicy są autorami tego sukcesu. Bez ich wysiłku i poświęcenia do skarbu państwa nie płynęłyby miliardy złotych odprowadzanych w formie różnych podatków i danin. Nie byłoby też pieniędzy na liczne propagandowe akcje i wizerunkowe sponsoringi. Skończyłoby się też kupowanie rozlicznych nagród i wyróżnień przyznawanych zarówno firmie, jak i jej prezesom. Między innymi o tym wszystkim zapewne będziemy mówić podczas najbliższego spotkania stron Układu Zbiorowego Pracy dla pracowników KGHM, które powinno być zwołane do końca stycznia. Niezależnie od tego będziemy poruszali też temat wzrostu wynagrodzeń w spółkach grupy kapitałowej. Zatrudnieni tam ludzie też dokładają swoją cegiełkę do znakomitego wyniku, jaki wykazuje KGHM. Polska Miedź to jeden duży organizm gospodarczy i nie powinno w nim być miejsca na pracowników pierwszej i drugiej kategorii.

Brzmi to jak zapowiedź burzliwych negocjacji płacowych.

Zobaczymy, jak będą one przebiegały. Liczę też na wsparcie naszych działań ze strony pozostałych związków zawodowych działających w Polskiej Miedzi. Będzie to sprawdzian, jakie organizacje faktyczniestoją po stronie pracowników, a jakie rozkładają nad prezesami parasol ochronny, zawsze gdy nad ich głowami zbierają się burzowe chmury. Czas zakulisowych układów i gierek dobiega końca i pora położyć karty na stół. Liczę również na wsparcie ze strony wszystkich środowisk pracowniczych. Niezależnie od wyznawanych poglądów politycznych czy też światopoglądowych. Do wszystkich apeluję o mobilizację, jedność i współpracę. Wielokrotnie już mogliśmy się przekonać, że taka postawa to nasza najskuteczniejsza broń. Sądzę, że na różne protesty i niepokoje ta władza jest doskonale przygotowana. To, czego naprawdę się boi ten rząd, to zwykła solidarność międzyludzka. Nie na darmo obserwujemy, jak od dłuższego czasu na różne sposoby próbuje się nas podzielić i skłócić. Wręcz są prowokowane konflikty pomiędzy różnymi grupami. Linia podziału nie ma znaczenia. Ważne, by była wyraźna i nie pozwalała na wypracowanie kompromisu i porozumienia. W efekcie widać narastającą izolację i zastąpienie współpracy rywalizacją. Nie jest to dobra recepta na trudne chwile, jakie nadchodzą. Najwyższy czas postawić temu tamę. Im szybciej ludzie to zrozumieją, tym skuteczniej wszyscy będziemy mogli obronić się przed drenażem naszych budżetów rodzinnych i utratą dotychczasowego dorobku.

Możesz również polubić…