Nie dajmy się zwariować – czyli słów kilka o tym, jak w kontaktach z politykami zachować zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość
Kilka słów o tym, jak w kontaktach z politykami zachować zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość.
Spotkania, wiece, konferencje i debaty. Kampania wyborcza w pełni rozkwitu i okazji do wymiany zdań i poglądów nie brakuje. Społeczne emocje sięgają zenitu. W tym przedwyborczym tyglu ścierają się różne wartości i światopoglądy. Dla jednych najważniejsze są sprawy obyczajowe, inni koncentrują się na problematyce historycznej. Są też tacy, którzy na pierwszy plan wysuwają tematykę obronną i patriotyczną.
Jednak prawie każdy z kandydatów z miną mędrca objawionego prezentuje swój punkt widzenia na gospodarkę i politykę społeczną. Wiedzą, co robią. Na tych filarach oparte są przecież podstawowe potrzeby bytowe każdego z nas. Podświadomie chcemy więc słuchać o tym, iż wreszcie będziemy mieli zagwarantowane bezpieczeństwo, zarówno to fizyczne, jak i socjalne. Nie zaszkodzi też, jak usłyszymy, iż nam osobiście się to zwyczajnie należy jak psu buda. Natomiast naszym sąsiadom czy znajomym już niekoniecznie. Ich może spotkać kara, wykluczenie i wieczne potępienie. Często też nie mamy ochoty zaprzątać sobie głowy rozważaniami nad wiarygodnością prezentowanych programów. Czy są one realne do spełnienia, czy oparte na fałszu i półprawdach? Czy ten, kto je głosi, naprawdę wie i rozumie, o czym mówi, czy też tylko udaje?
Wielu polityków, dobrze znając te meandry ludzkiej psychiki, z pełnym przekonaniem mówi więc o tym, iż mają pomysł na zwiększenie dochodów w budżecie państwa i receptę na ich sprawiedliwy podział. Niestety, w większości przypadków na tych zapewnieniach się kończy. Nie wiemy, jak chcą tego dokonać i czyim kosztem. To jednak z ich punktu widzenia wydaje się mało istotne. Zapewne liczą na to, że zagrają na ludzkich emocjach i każdy sam sobie dopowie brakujące szczegóły. Ważne natomiast, że pada wiele słów wypowiadanych pewnym tonem i wzmacnianych wytrenowaną przez specjalistów od wizerunku przekonującą mową ciała. Jej obowiązkowe elementy to dłonie ułożone w wieżyczkę lub piramidkę i poważne pełne skupienia spojrzenie. Czasami zabarwione nutą troski o losy narodu. Bywa też, że dla uwiarygodnienia siebie wymachują jakimiś kartkami, na których rzekomo są już zapisane projekty stosownych uchwał sejmowych. Tak było, gdy Platforma Obywatelska obiecywała mieszkańcom Zagłębia Miedziowego, że Skarb Państwa utrzyma większościowy pakiet akcji KGHM. Tak też było, gdy politycy PiS zapewniali o zniesieniu podatku od kopalin. Jedni i drudzy mówili też wiele o tym, iż nie dopuszczą do upolitycznienia władz KGHM i przy ich mianowaniu będą brać wyłącznie pod uwagę kompetencje i doświadczenie zawodowe kandydatów na prezesów. Jak wyszło, mam nadzieje, że wszyscy już wiemy. 50-procentowy pakiet akcji KGHM w portfelu Skarbu Państwa skurczył się do 32 procent.
Podatek miedziowy jak był, tak jest i nic nie zapowiada jego rychłego końca. O konkursach na kluczowe stanowiska w Polskiej Miedzi nie wspominam .Przy kolejnych nominacjach już nawet nie podejmuje się prób zachowania pozorów bezstronności.
Sądzę, że należy o tym wszystkim pamiętać, gdy pójdziemy do urn wyborczych. Piszę o tych sprawach z otwartą przyłbicą, gdyż nawet moi przeciwnicy nie mogą mi zarzuć, iż kiedykolwiek zdradziłem swoich wyborców. Nigdy nie rzucałem słów na wiatr i zawsze poważnie traktowałem swoje deklaracje.
Ryszard Zbrzyzny
Przewodniczący ZZPPM
Kandydat Lewicy na posła do Sejmu RP
Numer 4 na liście nr 3